czwartek, 1 października 2015

Opowiadanie cz 1



Hej!
Zainspirował mnie blog na którym autorka wymyśliła opowiadanie o swej własnej bohaterce która jest wplątana w Aferę z Druidami. A więc czemu nie spróbować? Jak chcecie, czytajcie. A jak nie to nie 😊


Rozdział 1 - Obóz
Nazywam się Alicja, mam 14 lat, Jak wyglądam? Teraz - Blond włosy, bryczesy, koszulka z napisem "UWAGA! TA OSOBA MOŻE ZACZĄĆ ROZMOWĘ O KONIACH W KAŻDEJ CHWILI!" i stajenny toczek, uśmiechnięta twarz, pochylająca się nad pamiętnikiem w którym to piszę. Kiedyś - Włosy przefarbowane na czarno, mocny makijaż, buntownicze ciuchy dziewczyny z miasta. Skąd ta zmiana? Zaraz wam opowiem.
Żyłam w mieście Jorvik na wyspie Jorvik znanej z powszechnego uwielbienia do koni. Nie rozumiałam tego. Coś w środku kazało mi nienawidzić wszystkiego co jest związane z końmi.
I pewnego dnia zdarzyło się coś co wtedy było dla mnie katastrofą, a teraz każdego ranka dziękuję ,że tak się stało. Niedługo zaczynały się wakacje, cieszyłam się tym czasem wolności który będę mogła spędzić w Centrum Handlowym. Ale wtedy weszła do mojego pokoju mama.
- Alicja! Ze szkoły przyszła kolejna skarga! Zdecydowaliśmy z tatą ,że pojedziesz na całowakacyjny obóz konny może to cię wyprostuje! - Gdy to powiedziała wstąpiła we mnie podwójna złość, po pierwsze - Jak już mówiłam, wtedy nienawidziłam koni. Po drugie - Ja nie mam taty! Mam Ojczyma Sebastiana. Nie wiedziałam, co mama w nim widziała.
- Nie ma mowy! - Krzyknęłam. - Nie pojadę na żaden obóz konny tym bardziej z rozkazu twojego ani tego głupiego Sebastiana!
- Pojedziesz! - Mama zabrała mnie siłą do Centrum Handlowego, mieszkamy bardzo blisko, więc droga zajęła by nam pięć minut, ale przez mój upór dotarłyśmy tam w piętnaście.
Po długich namowach mama mi kupiła najlepszy strój jeździecki jaki był dostępny w sklepie, białe bryczesy, skórzane sztyblety, czarną kurtkę jeździecką i skórzane rękawiczki na każdą pogodę. Normalnie to każdy koniarz by chciał coś takiego ale ta moja dziwna "fobia" mi nie pozwalała. Wróciłam do domu, a nowo nabyte ubrania zgniotłam i wrzuciłam w najgłębszy kąt szafy aby zapomnieć o zbliżającym się wyjeździe.
Nadszedł dzień wyjazdu, mama z ojczymem pojechali ze mną autobusem, popłynęli promem i odprowadzili do organizatorki obozu. Jeszce bardziej mnie to zirytowało. Przecież nie mam pięciu lat!
Lekcje jazdy się zaczęły następnego dnia, szło mi świetnie, najlepiej z całej grupy,  ale cały czas słyszałam "Alicja, poza idealna, szybko się uczysz ale brak ci więzi z koniem!"  Teoretycznie to nauka z kłusu do galopu zajmuje około roku ale ja jakimś cudem nauczyłam się tego w troszkę więcej niż miesiąc.
Pewnego dnia zauważyłam że przy padoku stoją trzy dziewczyny ze szkoły. Ubrana na biało Katja, Czarna Jessica i ubrana w kamizelkę z ujeżdżalni Sabina. Te dwie pierwsze ostatnio zniknęły ze szkoły.
- O! Hej... Jak ty się nazywasz? Asia? - Spytała Katja.
- Alicja... - Odpowiedziałam.
- Ach tak! Od początku tak myślałam! Cześć Alicja!!! Od jakiegoś czasu widzimy że świetnie sobie radzisz! I Sabina myśli.... - Tu Katja spojrzała na nią znacząco.
- ... Że niedługo będziesz lepsza ode mnie.... - Dodała Sabina tonem niechętnym i takim jakby wyuczyła się tej kwestii na pamięć.
- Taa... Może pojedziesz z nami na przejażdżkę? - Dodała Jessica przesłodzonym głosem.
Przyjęłam propozycję. Normalnie każdy by się domyślił że coś jest nie tak, ale patrząc w oczy Katji coś kazało mi wierzyć we wszystko co dziewczyny powiedzą.
 Gdy ruszyłyśmy, w głowie wirowała mi różową mgła. W umyśle słyszałam chichy krzyk proszący abym ich nie słuchała. Instynkt mi podpowiadał że to znak od konia ale widząc oczy Katji wnet zaczęłam myśleć o koniach jak o marnych stworzeniach które są tu tylko po to aby służyć ludziom.


I jak? Może być? Staram się aby historia była trochę inna niż wszystkie i bohaterka nie była od razu wielbicielką koni.
Kara



5 komentarzy: